/pixabay/

          Nieprzeliczone traktaty napisano już o sprawie Miłosierdzia Bożego. Sporów co niemiara rodziło się i rodzi wokół otchłannej tajemnicy Boga bogatego w miłosierdzie. W jakiejś mierze to Dzienniczek Siostry Faustyny oraz nim zainteresowanie niegasnące uwagę zwróciły teologicznej intuicji na zagadnienie Miłosierdzia Boga. Nie wchodzimy w dzieje owej kontrowersji teologicznej. Jedno jest pewne: w ludzkim postrzeganiu Boga (nie mówiąc o świecie najbliższym, nie mówiąc o samym człowieku) wiele jest zamętu i niepewności. Nie wiemy nigdy do końca, co tak naprawdę poznajemy, czy to, co istotne, czy tylko to, co ważne z punktu widzenia zainteresowania praktycznego, czy też po prostu to tylko, co poznać możemy wedle struktury naszych władz poznawczych, która jest, jaka jest. Nigdy nie jesteśmy świadomi do końca motywów, które kierują naszymi poszukiwaniami. Czy są to względy merytoryczne czy pragmatyczne, czy jakieś inne ze sobą pomieszane?

          A jak jest z rozpoznaniem w Bogu, iż jest On miłosierny? Czy miłosierdzie to tylko atrybut Boga (jeden  z wielu), czy też wymiar  w Nim konstytutywny i niezbywalny? Wcześniej powiadano przecie, iż Bóg jest niecierpiętliwy, nieporuszony, całkowicie nieruchomy, majestatycznie światem rządzący i sobą tylko zainteresowany. Zbyt potężny jest, by kierować spojrzenie ku istotom niższym, niepełnym, będącym zlepkiem niebytu i braków wszelakich. Uwłaczałoby to Jego majestatowi, Jego boskiej wyniosłości. Kto by zwracał uwagę na Boga miłosiernego? Ludziom trzeba dyscypliny, porządku, trzeba ich lękiem zniewolić, bo inaczej podniosą bunt. Bóg ma sędzią być bezwzględnym, władcą absolutnym, który rozdziela nagrody i kary wedle sobie tylko znanego klucza.

          Albo też możemy innego klucza użyć do zrozumienia, Kim jest Bóg. Znowu teologia przychodzi z pomocą w dyscyplinowaniu myślenia ludzkiego. Bóg to Bycie czyste, to pełnia istnienia, to najwyższy akt istnienia. Istnieje tylko Bóg, wszystko inne bądź pozorem jest istnienia, bądź uczestnicząc w istnieniu Boga, tylko refleksem jest albo Jego odbiciem. Bóg jest zazdrosny o swoje istnienie, z nikim się nim nie dzieli, a jeśli już, to tylko na większą Swoją Chwałę. To Bogu wszystko oddać należy, bo inaczej sami zbliżamy się do kondycji diabelskiej. Szatan pierwszy odrzucił Boga, ciskając Mu w twarz akt nieposłuszeństwa i samowoli. Dlatego utracił istnienie, stając się istnienia parodią.

          Bóg, Istnienie Czyste, istniejące w sobie, dla siebie i przez siebie, wypełnia szczelnie wszechświat, nie pozwalając na swobodne istnienie czegokolwiek, co Bogiem nie jest.

          Wszystko skupia się, jak w soczewce, na relacji pomiędzy Stwórcą a stworzeniem. Im więcej Stwórcy, tym mniej stworzenia, im więcej stworzenia, tym bardziej bluźniercza sytuacja zamachu na autonomię i suwerenność Stwórcy. Stworzenie, jeśli ma poczucie stosownej pokory, winno wszystkimi swoimi siłami głosić Boga, który istnieje naprawdę, a który swoim istnieniem pokazuje iluzoryczność istnienia wszystkiego, co Nim nie jest. Bóg nie jest miłosierny, nie musi takim być, nie powinien być takim. Jest potężny grozą swojego majestatu, lęk ma budzić i poczucie znikomości, bo tylko w ten sposób stworzenia swoje ocali przed pychą szatańską i potępieniem. Lepiej zbawić człowieka sparaliżowanego strachem, niż ryzykować, że spełniony i szczęśliwy może okazać się przednią strażą Szatana.

          W tym miejscu Bóg jednak zrzucił z siebie maskę tyrana i grozy istnienia, odsłaniając piękno i poetyckość swojej dobroci. Miłosierdzie oznacza, iż jesteśmy z Bogiem związani więzami twórczymi, wzajemnego dopełniania się. Bóg okazuje się hojnym rozdawcą darów swoich, zaniepokojonym Ojcem, czy aby stworzenie spełniło siebie, czy rozbłysło pełnią sobie właściwą. Tylko mistycy mają poczucie ogromu Miłosierdzia Bożego. Anioł Ślązak na granicy bluźnierstwa i twórczej radości stwierdzał:

Ja wiem, beze mnie Bóg ni chwili żyć nie może.

Gdy sczeznę ja, Ty także oddasz ducha Boże.

Ks. Leszek Łysień

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter