/Staropolskim zwyczajem prawdziwy kołacz był okrągły/

Ten zwyczaj, jak żaden inny przemawia do mnie szczególnie. I nic w tym dziwnego, bo ten kto lubi słodkości z pewnością nie pogardzi śląskim domowym kołoczem. Pachnącym, rumianym - z posypką, która wskazuje czy cudo to ktoś przyrządził z serem czy z makiem. Wszystko przewiązane piękną wstążką, opatulone przeźroczystą folią i ozdobione wymownym bilecikiem: „aby nasi znajomi w pamięci nas mieli, Młoda Para od serca kołaczem się dzieli”.

Z przyjemnością stwierdzam, że ten pyszny zwyczaj nie zaginął u nas. Z pewnością nie jest już tak powszechny, jak kiedyś, ale wciąż wiele młodych par pamięta, by słodkim wypiekiem podzielić się z innymi.

Dawniej kołacz pełnił funkcję pieczywa obrzędowego. Zwyczaj nakazywał by przyszła panna młoda obdarowała nim wszystkich gości weselnych, znajomych i sąsiadów. Kołacz drożdżowy królował również na weselnym stole. Weselne wypiekanie i dzielenie kołaczem organizowało się na kilka dni przed ślubem. Temat wypiekania weselnych słodkości jest szczególnie bliski pani Łucji, która już nieraz, na wesele swoich dzieci i znajomych zagniatała drożdżowe ciasto, sprawiała odpowiednie nadzienia i pilnowała, żeby domownicy nie wykradali posypki, którą dekorowała kołacze.

- U mnie koniecznie muszą być zawsze dwa rodzaje nadzienia – serowe i makowe. Nie żadne tam z wiaderka czy z puszki, ale swojskie, domowe, kilkukrotnie mielone – mówi pytana o receptę na idealne ciasto – dobra mąka, świeże jaja i masło. Ma być na bogato i smacznie… Z dużą ilością kruszonki, posypane cukrem pudrem…

Warto zaznaczyć, że 27 lipca 2011 roku śląski kołacz (kołocz) został zarejestrowany przez Komisję Europejską jako chronione oznaczenie geograficzne. Jest to dwudziesty dziewiąty polski produkt włączony do unijnego systemu chronionych nazw pochodzenia, chronionych oznaczeń geograficznych i gwarantowanych tradycyjnych specjalności.

Jak powinien wyglądać idealny śląski kołacz?

Przede wszystkim musi być ciastem drożdżowym z nadzieniem serowym, makowym lub jabłkowym. Jego wierzch powinien okraszony być charakterystyczną posypką. Kołacz może być też wypiekany bez nadzienia jako jednowarstwowe ciasto drożdżowe z posypką. Oczywiście posypką charakterystyczną, która odróżnia ją od innych, wykonywanych w różnych częściach Polski. – Posypka musi mieć maślany zapach i odpowiednią konsystencję, która zyskuje na cieście odpowiedni kształt... – wyjaśnia pani Łucja.

- Choć staropolskim zwyczajem prawdziwy kołacz był okrągły, to jednak od XIX wieku przybrał formę prostokątną. I w tej też formie stał się regionalnym spadkobiercą tradycji staropolskiej. Pierwsze dokumenty potwierdzające wypiek kołacza na terenie Śląska pochodzą co najmniej z początków XVIII wieku. Specyfika i wyjątkowe cechy kołacza śląskiego związane są nie tylko z dawną tradycją, czy walorami sensorycznymi wypieku, ale również z symboliką kołacza jako ciasta obrzędowego. Obyczaj „chodzenia z kołaczem”, czyli „zanoszenia” kołacza zaproszonym gościom weselnym jest wciąż żywy i potwierdza znaczenie i wyjątkowość tego produktu – czytamy zapis Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.

… żeby tradycji stało się zadość… Może nie tej weselnej, ale z całą pewnością śląskiej… wyciągam na stolnicę mąkę, drożdże, cukier, masło, jajka, mleko… „przepuszczam” przez maszynkę ser, który podarowała mi pani Łucja (żaden podrabiany, ale prawdziwy) i wypiekam. Niech świat pachnie drożdżowym ciastem. Niech pachnie tradycją.

Efekt mojej pracy dostępny na zdjęciu :)

Barbara Stelmach-Kubaszczyk
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter