Ks. dyrektor Tomasz Sroka zainspirował mnie do napisania artykułu nt. obecnego życia.

Myślę, że większości z nas ten czas nie odpowiada ze względów oczywistych. Nie chcemy tak żyć, ale nie zatrzymamy czasu.

Według mnie sentencja „Tempus fugit, aeternitas manet” świetnie opisuje dzisiejszą pandemię.

Czas ucieka…plany, które były przygotowane wcześniej trzeba było odłożyć na inny termin albo plany, które miały być zrealizowane teraz - nie powiodą się. Minęła okazja do ich spełnienia.

Zatem, obecnie, pozostaje nam jedynie trwać, żeby przetrwać. Jako chrześcijanie żyć musimy, nie możemy nie trwać.

Jedynym z dwóch przymusów w naszym życiu jest śmierć.

Choć nadzieją jest przekonanie o tym, że wieczność nas oczekuje. Zbliżający się czas Świąt Wielkanocnych też napawa nas ufnością. W takich chwilach lubię przypomnieć sobie słowa „Powiedział do mnie: Synu człowieczy, czy te kości ożyją?

Powiedziałem: Panie Boże, Ty wiesz” (Księga Ezechiela, 37,3 – Biblia Ekumeniczna, 2018). Hildegarda z Bingen modliła się „Bóg wybrał mnie i uświęcił, i zaprosił ku najwyższej szczęśliwości i na swoim łonie spocząć pozwolił”.

Nie musimy się martwić, to kolejne zapewnienie.

Naszą nadzieję mogą też wyrazić słowa piosenki negro spirituals „When the air is pure and clean; When the air is pure and clean; Oh Lord I want to be in that number; When the Saints go marching in”.

Codziennie modlę się słowami „Panie Boże dziękuję Ci za wszystko”. Mówiłam tak również wtedy, kiedy myślałam, że już nie wytrzymam. Człowiek musi wytrzymać, czyli nadal byłam matką, żoną, nauczycielką i córką… Dzięki najbliższym przetrwałam. Z pietyzmem przypominam teraz tamte dni. W chwili obecnej też mogę bezwarunkowo liczyć na rodzinę.

Sądzę, że dzisiaj zastanawiamy się, czy takie życie ma sens?

Adekwatnie do teraźniejszości możemy zacytować Bogumiła Niechcica z powieści „Noce i dnie” „Na czyje siły, na czyj rozum obliczone jest życie?” (nie wnikajmy w jakiej sytuacji padły te słowa).

Czy mamy „siły i rozum”, żeby wyjść obronną ręką z tej zarazy? Ale nie możemy tylko snuć refleksji na temat sensu życia, czy cierpienia. Nie powinniśmy przywoływać słów Jacka Londona „To straszliwe dławienie to życie, męka życia, ostatni cios jaki zadać zdoła”, („Martin Eden”).

W związku z tym zajęłam się pracą (miałam taką możliwość). Kolejny raz przekonałam się, że w sytuacji wyjątkowej zawsze mogę liczyć na moich bliskich. Mąż i Syn pomogli mi uporać się z przygotowaniem technicznym do nauczania online.

Tak więc, życie zawodowe, choć w kompletnie zmienionych warunkach, toczy się systematycznie. Dostarcza mi wielu refleksji. Aby je podsumować posłużę się słowami Wisławy Szymborskiej "Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono" (jeden z najważniejszych cytatów w moim życiu). Są uczniowie, którzy bardzo dobrze odnaleźli się w „nowej” rzeczywistości...

„Jeżeli jutro, być może, nadejdzie dzień sądu ostatecznego, porzucimy chętnie naszą pracę dla lepszej przyszłości – wtedy, ale nie przedtem” Dietrich Bonhoeffer. Musimy starać się, jak najlepiej potrafimy przetrwać te dni, chociażby dobrze wykonując naszą pracę (jeśli jest nam dane).

Jacy będziemy, kiedy skończy się czas epidemii?

Czas zarazy kiedyś minie, ale czy wówczas będziemy inni? Czego nauczymy się podczas tego czasu odosobnienia?

„Najważniejsze jest dobrze przeżyć swoje dni i noce, to znaczy wypełnić je pracą, życzliwością do drugiego człowieka, zgodnym współistnieniem, uczciwością, poczuciem godności i honoru” – Maria Dąbrowska, „Noce i dnie”.

Oby nam się udało.

Joanna Lazar-Chmielowska
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter