Szkubaczki, czyli darcie pierza na ciepłą pierzynę. Stary i już zapomniany nieco zwyczaj, popularny niegdyś w gospodarstwach na Śląsku Cieszyńskim postanowiono odświeżyć w czwartek w Cieszyńskim Ośrodku Kultury „Dom Narodowy”.

W inscenizacji tradycyjnego obrzędu wzięły udział doświadczone gospodynie z KGW Zamarski. Wydarzenie zorganizowane w ramach projektu „Kaj indzi inakszy - u nas po naszymu” przyciągnęło wielu miłośników tradycji i folkloru.

"Szkubaczki to było dycki świynto, bo sie sbiyrały gaździny s całej dziedziny i szły szkubać piyrzi. Tako gaździno, kiero szła na Szkubaczki sie nazywała szkubaczorka. Było tak, że Szkubaczki trefiły na jaki świynto, abo na jaki ważny dziyń, tóż baby sie musiały wypyrczyć i wystrojić, jakby szły na wiesieli. Na Szkubaczki sie szło do tej chałupy, kaj była dziołucha na wydaniu" - przypomniał gwarą Klaudiusz Zawada z Cieszyńskiego Ośrodka Kultury.

Każda z panien na wydaniu potrzebowała wiana, czyli dwie pierzyny i cztery zagłówki, aby jej wybranek nie wypominał, że nic nie dostała. Wspólnym szkubaniom pierza towarzyszyły przyśpiewki, rozmowy o wszystkich co zdarzyło się we wsi, a czasem nawet potańcówki. Te z muzyką i poczęstunkiem nazywane były wybłyszczone. Do tych z pewnością można zaliczyć cieszyńskie szkubaczki, którym towarzyszyły tańce i przyśpiewki w wykonaniu Zespołu Regionalnego „Strumień”, Zespołu Pieśni i Tańca „Goleszów”oraz Kapeli Góralskiej Torka.

Foto i tekst Krzysztof Telma































Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter