/pixabay/

II Niedziela Wielkanocna 11.04.2021.
(Dz 4, 32-35; 1J 5, 1-6; J 20, 19-31)

Zwykło się bohatera dzisiejszej Ewangelii nazywać niewiernym i widzieć w nim raczej negatywny przykład relacji do tajemnicy naszego zbawienia. Czy jednak taka interpretacja przemawia do współczesnego odbiorcy tego wydarzenia. Dzisiejszy świat, w którym promowane jest racjonalne podejście do życia zdaje się domagać za wszelką cenę dowodów, potwierdzeń i uzasadnień. Do tego dochodzą wypowiedzi na przykład papieża Benedykta XVI, w których bardzo mocno akcentuje konieczność nabywania przez dzisiaj żyjących chrześcijan umiejętności uzasadniania tego, w co wierzą. Trudno nie dostrzec w tym zachęty do racjonalizowania sfery religijnej życia wierzących, a przynajmniej pewnych jej aspektów.

Może więc można na św. Tomasza spojrzeć bardziej życzliwie, a nawet jako na wzorzec metody ewangelizacji współczesnego świata, myśląc szczególnie o młodych chrześcijanach. Tomasz pokazuje się jako mocno stąpający po ziemi, nie daje się ponieść emocjom, egzaltacji. Poszukiwanie uzasadnienia swojej wiary czyni ją głębszą, dojrzalszą, bardziej ludzką i gotową do dzielenia się nią a także daje nam do ręki narzędzie do jej obrony. „Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy” – pisze Jan Paweł II w encyklice „Fides et ratio”. Konsekwencją takiej kontemplacji powinno być w życiu chrześcijanina przekonanie, że nie chwała i blask zmartwychwstania są najważniejsze, ale jego dotykalna realność.

Andrzej Kozubski, ks.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter